„Mój ulubiony deser”: pożądanie i czarny humor pod rządami ajatollahów

Rodzaj artykułu opiniotwórczego, który opisuje, chwali lub krytykuje, w całości lub w części, dzieło kulturalne lub rozrywkowe. Powinien być zawsze napisany przez eksperta w danej dziedzinie.
ReżyserzyMaryam Moghadam iBehtash Sanaeeh ( The Forgiveness , 2020) w półtajny sposób nakręcili swój nowy film My Favorite Dessert , delikatną i mroczną tragikomedię, która miała premierę na ostatnim Berlinale bez obecności jej twórców, skazanych w swoim kraju na 14 miesięcy więzienia, grzywnę w wysokości 14 000 dolarów i pięć lat dyskwalifikacji z filmu.
„Mój ulubiony deser” to rodzaj komedii romantycznej z późnego okresu życia, która z czasem nabiera mrocznego charakteru, aż w końcu przekształca się w przygnębiający i klaustrofobiczny film polityczny. To historia 70-letniej wdowy mieszkającej w Teheranie , która pewnego dnia, zmęczona samotnością, postanawia wyjść na ulicę w poszukiwaniu towarzystwa i staje się smutnym odbiciem kraju pogrzebowego. Ta koprodukcja Iranu, Szwecji i Niemiec jest nietypowa w swojej tematyce, tym bardziej pod rządami ajatollahów : po 30 latach wdowieństwa bohaterka nie chce zrezygnować z cieszenia się swoim ciałem i pragnieniami. Dlatego w radosny i naturalny sposób szuka rozwiązania, zanim będzie za późno.
Fantastyczne kreacje aktorskie wspaniałej aktorki Lili Farhadpour i aktora Esmaeela Mehrabiego stanowią centralny punkt filmu, którego lekki ton zmienia się w finale pod ciężarem nieustającego, egzystencjalnego brzemienia. Głównym miejscem akcji jest dom wdowy, zadbany i rozpieszczany, ale kamera ukazuje nam go jako martwy i pusty. Telefony od córki mieszkającej daleko, telewizja i okazjonalne kolacje ze starymi przyjaciółmi sprawiają, że rutyna głównej bohaterki, Mahin, staje się przestrzenią, w której inni są jedynie mirażem. Poczucie samotności, jakie film przekazuje w drobnych szczegółach, jest przytłaczające, podobnie jak codzienne nękanie bohaterki, życie w więzieniu.
Jednym z głównych zarzutów wobec reżyserów filmu „Mój ulubiony deser” jest to, że główna bohaterka pojawia się bez hidżabu . Innym jest to, że pokazano ją tańczącą i pijącą z mężczyzną, z którym nie jest w związku małżeńskim. Co więcej, film pokazuje, jak policja moralności w jej kraju aresztuje grupę młodych kobiet za nieprawidłowe noszenie hidżabu . W tej scenie odważna Mahin nie boi się przeciwstawić władzy.
Ale najbardziej transgresywnym aspektem filmu Moghadama i Sanaeehy jest to, jak subtelnie i z humorem przedstawiają pragnienie protagonisty i jak łączy się ono z taksówkarzem granym przez Esmaeela Mehrabiego. Rozmowa między nimi to prawdziwa rozkosz. To chwila światła, która rozświetla złowieszcze, nieuniknione miejsce.
Reżyseria: Maryam Moghadam i Behtash Sanaeeha.
Wykonawcy: Lili Farhadpour, Esmaeel Mehrabi, Mohammad Heidari.
Gatunek: tragikomedia, Iran, Szwecja, Niemcy, 2024.
Czas trwania: 97 minut.
Premiera: 8 sierpnia.
Czy chcesz dodać kolejnego użytkownika do swojej subskrypcji?
Jeśli będziesz kontynuować czytanie na tym urządzeniu, nie będzie można czytać na innym urządzeniu.
StrzałkaJeśli chcesz udostępnić swoje konto, przejdź na Premium, aby dodać kolejnego użytkownika. Każdy użytkownik zaloguje się przy użyciu własnego adresu e-mail, co pozwoli Ci spersonalizować korzystanie z EL PAÍS.
Czy masz subskrypcję biznesową? Kliknij tutaj , aby kupić więcej kont.
Jeśli nie wiesz, kto korzysta z Twojego konta, zalecamy zmianę hasła tutaj.
Jeśli zdecydujesz się nadal udostępniać swoje konto, ten komunikat będzie wyświetlany bezterminowo na Twoim urządzeniu i urządzeniu innej osoby korzystającej z Twojego konta, wpływając na komfort czytania. Warunki subskrypcji cyfrowej znajdziesz tutaj.

Krytyczka filmowa w „EL PAÍS” i felietonistka w „ICON” i „SModa”. Przez 25 lat była dziennikarką kulturalną specjalizującą się w filmie w tej gazecie. Współpracuje z Archiwum Lafuente, dla którego była kuratorką wystaw, oraz z programem „Historia de Nuestro Cine” stacji La2. Jest autorką książki-wywiadu z Manolo Blahnikiem oraz ilustrowanego opowiadania „La bombilla”.
EL PAÍS